Czytając
dzisiejszy post Zbyszka m.in. poświęcony kapliczkom znajdującym się
przy trasie Olsztyn-Krosno i oglądając zamieszczone tam zdjęcia,
przypomniałam sobie, że mam w swoich zdjęciach sfotografowaną jedną kapliczkę.
Sporo czasu zajęło mi odnalezienie tego zdjęcia, ale było to o
wiele szybsze niż przypomnienie sobie, gdzie ono było zrobione. Jedno
jest pewne, kapliczka ta znajduje się na północy Polski.
Oglądanie zdjęć, nie wiem czemu, przywołało we mnie tęsknotę za wypoczynkiem wśród łąk, lasów i pól.
Z zapachem ziół, dojrzewających owoców, uczuciem lekkiego powiewu wiatru, ukazujących się nad widnokręgiem strug dymu dopalających się ognisk.
Do tego brzęczących pszczół uganiających się w poszukiwaniu nektaru, lecących bocianów nad podmokłymi łąkami.
Natura opisywałaby wschodzące i zachodzące słońca, a księżyc malowniczo zmieniałby swoją posturę.
Wróciły zapamiętane kiedyś obrazy, przyszły i nowe, które podpowiedziała wyobraźnia. Te drugie chciałabym zobaczyć i sfotografować.
Postanowiłam, że kiedy wiosna buchnie majem, pojadę, żeby co niektóre uwiecznić.
... A potem biorąc przykład z pani ze zdjęcia, wzięłam się ochoczo za porządki.