Przyznaję, że pora była już lekko późna, zegarek pokazywał 8.15.
Zdaje się, że to czas powrotu miejscowych grzybiarzy z pełnymi koszami do domu,
a nawet kończenia nawlekania kapeluszy na sznurki przez ich żony.
Nie najlepszy to scenariusz.
Ale zaraz, zaraz, przecież jeszcze nikogo nie napotkałam, a tym samym nie widziałam pełnego kosza grzybów,
co znaczyć by mogło - choć nie musiało -
że grzyby wciąż czekają na mnie, i tego się trzymałam.
Tymczasem...
Widok leśny był tak cudowny, że zapomniałam o patrzeniu pod nogi...
Słońce pięknie oświetlało mi nie tylko drogę,
ale również cudownie podkreślało kolor otaczającej mnie zieleni.
Zamyśliłam się nad jej zielonością, jej odcieniami;
ciekawe, który z tych odcieni najbardziej dociera do naszej zmęczonej duszy,
żeby ją odprężyć,
a który najszybciej relaksuje wzrok...
"O zieleni można nieskończenie" mówił Tuwim.
Tak Panie Julianie,
O zieleni można mówić i marzyć,
dotykać i napawać wzrok jej barwą,
Zachłystywać się jej istnieniem i czuć... i czuć, bo to życie! Wdychałam powietrze, patrząc, jak piękny fiolet kwitnących wrzosów ubarwiał leśną zieleń.
a we mchu ujrzałam... jeszcze nie do końca obudzone ... kurki
a potem następne
I podgrzybek przytulony do pnia
Ten poniżej bardzo chciał być przeze mnie zauważony
Ten również
Każdy jeden, niczym ochotnik czekający, by go umieścić w koszyku
Pozdrawiam serdecznie, jeszcze upojona widokiem i zapachem lasu!
Opowiedziałaś śliczną bajkę. Do tego ilustrowaną wspaniałymi zdjęciami. Bardzo to wdzięczne i lekkie. Będzie dla przyszłych wnuków jak znalazł.
OdpowiedzUsuńWrzosy są przecudne tylko szkoda, że zapowiadają jesień...
Dziękuję, Bet, ale chciałam nadmienić, że to nie bajka, ja tam byłam, to przeżyłam. Ale zostawię bloga dla potomnych; mam nadzieję, że portal będzie dbał o nasze wpisy i resztę zawartości.
UsuńPatrząc na wrzosy nie myślałam o tym, choć faktycznie, wrzosy trochę pachną jesienią, ale dzisiaj było tak ciepło, że zainteresowana byłam kwiatami i kolorem.
mówiąc "bajka" miałam na myśli sposób opowiadania o swoim spacerze. Wierzę, że tam byłaś ciałem i duchem i...aparatem fot:)))))
Usuń:))) W takim razie będzie jeszcze nie jedna bajka, ale muszę oddać do naprawy aparat, upadł mi obiektywem na piasek i nie działa:/
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńGrzyby wyglądają, jakby specjalnie pozowały do zdjęcia. Szczególnie te brązowe. Na sznurkach i w sosie już tak nie będą się prezentować.
Nie wiem, dlaczego nieśmiałe kurki nieco się skrywały?
Pozdrawiam serdecznie.
AlEllu, właśnie tak było, jakby grzyby pozowały, aż do momentu podcięcia nożykiem. Kurki z wielką nieśmiałością spoglądały spod igiełek; wiedziały, że ich blask za bardzo by się wyróżniał wśród zieleni mchu:)
UsuńWas für einen wunderbare Landschaft liebe Akwamaryna.
OdpowiedzUsuńBlühende Heide und viele Pilze, super.
Auf diesen Spaziegang habe ich Dich gerne begeitet.
♥ liche Grüße und einen schönen Abend
Angelika
Ja, die Landschaft ist sehr schön und
Usuńwirklich eine wunderbare Spaziergang.
Blühende Heide haben schöne Farbe.
liebe Grüße
Nie ma nic piękniejszego jak przyroda która nas otacza , zielenie , fiolety i inne barwy natury to to co lubię najbardziej...Ładne zdjęcia aż czuć zapach grzybów. Cieplutko pozdrawiam pa...
OdpowiedzUsuńKolorystyka dzisiejszego pejzażu zauroczyła mnie. Pełno wokół wrzosowego koloru, fiolet należy do koloru magii i tak właśnie było: magicznie. Pozdrawiam ciepło
UsuńJednym słowem, udało Ci się grzybobranie. Śliczne te podgrzybki, szkoda, że nie było więcej kurek. Widzę, że już kwitną wrzosy, a to chyba oznacza wczesną zimę, z czego wcale się nie cieszę.
OdpowiedzUsuńJuż dawno miałam Ci napisać, że w ogóle nie rozeznaję się na Twoim zegarze.
Życzę miłego wieczoru.
Aniu, nie było tak mało, choć mogło być więcej. Podgrzybki są bardzo fotogeniczne, kurki też potrafią, ale potrafią tak się schować, że dostęp do nich trudny, był jeden czerwony koźlak (niestety zdjęcie mi nie wyszło). Do zimy mi też nie spieszno, ale na wrzosy chętnie popatrzę.
UsuńJuż spieszę z instrukcją obsługi zegara. Mała wskazówka pokazuje tą godzinę przy której się znajduje, natomiast duża wskazuje tak minuty jak na normalnym wskazówkowych zegarze.
Dziękuję Aniu, dobrej nocy.
Mimo Twojej instrukcji trudno rozeznać się w dokładnej godzinie, bo jesteśmy przyzwyczajeni do innego cyferblatu. Loteczka chciała koniecznie, aby sobie zainstalowała jakiś zegar, ale po co mi, skoro na pasku monitora mam dokładną godzinę. Zegar na blogu jest chyba tylko dla ozdoby.
UsuńSpokojnej soboty.
Wiesz, Aniu, pierwsze moje odczytanie trochę trwało, teraz to już czytam bez zastanawiania się. Spodobał mi się ten zegar. A, że w nazwie bloga użyłam słowo czas, stąd jego pojawianie się u mnie na blogu. Dla Loteczki mam wiele uznania.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Nie wiem, czy się nie mylę, ale wydaje mi się, że te zdjęcia robiłaś na skraju lasu? Czy to czasem nie jakiś prywatny lasek z grzybami? Uwielbiam zbierać grzyby, ale czasami lubię się też położyć w takim wygrzanym miejscu (zdjęcie nr 2) i posłuchać co las mówi. Piękna wycieczka.
OdpowiedzUsuńAnzai
Niestety, Anzai, nie zgadłeś, to "środek" podwarszawskiego lasu, i bardzo żałuję, że nie mojego:) Miejsce rzeczywiście w sam raz na leśny monolog. Też to lubię.
UsuńNo to się nie popisałem. Ja mam jeszcze takie miraże z dawnego okresu fotografiowania. W epoce czarno-białych zdjęć nawet kilka drzew sprawiało wrażenie, że to jest gęsty las. Tutaj zmyliły mnie prześwity za drzewami, no i nie pomyślałem, że akurat takie grzybki (poza kurkami) nie lubią rosnąć na skraju lasu.
UsuńAnzai
Takie lasy z prześwitami są najprzyjemniejsze do spacerowania, niestety ślady dzików odebrały mi odwagę.
UsuńDobrze zrobione zdjęcie czarno białe potrzebuje "dobrego" oka... domyślam się,że takie masz... i to na pewno!
Pozdrawiam serdecznie
Bajeczne te wrzosy! A grzyby - cudne! Przez chwilę poczułam się jakbym tam była i sama znalazła te okazy :-) Świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńFungi and moss, so many different interesting shapes. I really like your last photo!
OdpowiedzUsuń