Krótkie podsumowanie jednego spaceru,
bardzo jesiennego, skradzionego z czasu, który przeznaczony był na co innego.
Jednak jak zawsze, kiedy o takie chwile chodzi, nie mam żadnych wyrzutów sumienia.
Wspaniały spacer, dodał mi mnóstwo pozytywnej energii.
Wspaniały spacer, dodał mi mnóstwo pozytywnej energii.
~~ * ~~ * ~~
Kwadranse mijały...
Pod nogami jeszcze zielona, ale powoli układająca się do snu trawa.
Pod nogami jeszcze zielona, ale powoli układająca się do snu trawa.
nad głową zamyślone niebo,
w powietrzu sennie i wilgotno,
wokół wciąż dla mnie piękna, choć już mniej kolorowa jesienność,
a przede mną nieskrywana nagość...
...taka prawdziwie jesienna, zamyślona, spowolniona, nostalgiczna, senna.
Wszystko o wiele spokojniejsze niż jeszcze tydzień temu:
cisza w powietrzu, mniej energiczny odgłos kroków i rozmów, kolory wyciszone, wybrane z palety barw jakby specjalnie przygotowanej na terapię dla rozbrykanych myśli.
Jesień a wraz z nią szykujący się do snu krajobraz:
z odrobiną smutku jak zawsze gdy czegoś brakuje...
otulone mgiełką nostalgii, gdy myślimy o przeszłości...
Po drodze napotkane krzewy nieśmiało zaczepiały swymi ubarwionymi jeszcze liśćmi gałązkami. Miałam wrażenie jakby szeptały: spójrz na mnie...
Po czym z zawstydzenia kurczyły się rumieniąc...
i cudownie jesiennie zadumany staw, otoczony drzewami stojącymi w pochyłym zamyśleniu.
Tu i tam rozciągające się płatami jesienne dywany, czekały tylko aby nimi poszurać.
A na koniec - choć nie Walentynki - Natura podarowała mi listek o kształcie serduszka:)
Wraz z ciepłymi myślami przekazuję go Wam:)
Pozostawiam Was z moimi zdjęciami i pozdrowieniami.
Znów na jakiś czas...
Przepraszam, że nie odwiedzam Waszych blogów.
Przepraszam, że nie odwiedzam Waszych blogów.